Kosmetyki EKO, czyli kocham ekoceutyki!

Kosmetyki EKO, czyli kocham ekoceutyki!

Ekoceutyki, mikrobiom, probiotyk – kiedy słyszę takie zagadnienia od razu staję na baczność. A kiedy jeszcze się dowiaduję, że nasze polskie marki idą tym trendem i poszukują innowacyjnych rozwiązań wtedy mam ochotę krzyknąć – TAK, JESTEM NA TAK. Postanowiłam przetestować linię Eco Friendly Care BANDI.

Jestem ostrożna z kosmetykami typu EKO, aż tu…

Cała seria składa się z pięciu preparatów. Tak jak wspomniałam wcześniej pierwszym ekoceutykiem, po który sięgnęłam był żel do mycia twarzy. Dlaczego? Bo jako posiadaczka skóry wrażliwej podchodzę z dużą rezerwą do pielęgnacji naturalnej. Wiem, jak reaguje moja cera i staram się zminimalizować ryzyko. Moja skóra pokochała żel. Co więcej, skóra za każdym razem była dobrze oczyszczona i nie pojawiły się jakiekolwiek zaczerwienienia czy podrażnienia. I to właśnie sprawiło, iż sięgnęłam po krem przeciwzmarszczkowy, następnie krem po oczy, emulsję nawilżającą, aż przeszłam do złuszczania trójaktywnym peelingiem.

Ratunek dla cer wrażliwych, jakiego się nie spodziewasz!

A teraz najlepsze! Po 2 miesiącach stosowania owych ekoceutyków zniknął problem podrażnień mojej skóry. I nie zgadniecie jak się zorientowałam? Otóż osoby z cerą wrażliwą nie mogą stosować naturalnych pędzli do makijażu. Włosie powoduje powstawanie czerwonych plam na skórze. No właśnie!

Kto jest takim wrażliwcem, jak ja przybije mi teraz piątkę! Ten problem zniknął jakby nigdy nie istniał. Coś tu jednak działa!

Ekoceutyk a kosmetyk naturalny…


Wiele osób pyta mnie, czy ekoceutyk może zastąpić kosmetyk naturalny? W pierwszej kolejności trzeba się zastanowić czym jest kosmetyk naturalny – bo może się okazać, że każdy z nas rozumie to pojęcie inaczej 🙂
Według mnie ekoceuty może, bo dobrane surowce są niemal w 100% pochodzenia naturalnego, a dobrane są tak, by skóra wręcz je kochała. Nie oszukujmy się, pielęgnacja naturalna nie jest dla każdego, bo wiele składników roślinnych działa alergennie na skórę. Przez to też może ją podrażniać. A później zastanawiamy się, jak to jest możliwe. Przecież kosmetyk z naturalnym składem powinien być dla nas lepszym rozwiązaniem niż chemia. Niestety nie zawsze tak jest i musimy się z tym liczyć. Tymczasem ekoceutyki są hypoalergiczne!

Dlatego też, jeśli już mamy stawiać na świadomy wybór i szukać dla siebie dobrych preparatów pielęgnujących to stawiajmy na takie, które rzeczywiście będą działać w odpowiedni sposób.

Alfabet pielęgnacji – B jak bakuchiol

Alfabet pielęgnacji – B jak bakuchiol

Uwielbiam kosmetykę i cały przemysł z tym związany. Co chwila powstają nowe formuły, nowe technologie i nowe kosmetyki. A co się z tym wiąże? My konsumenci jesteśmy zaskakiwani to nowymi nazwami składników aktywnych, to znów nowymi zastosowaniami owych preparatów. I tak też się stało kilka miesięcy temu, gdy przeglądając media społecznościowe pierwszy raz usłyszałam nazwę – bakuchiol. Co to takiego? Od razu podłapałam temat i zaczęłam zbierać informacje. Roślinny odpowiednik retinolu? WOW, ale czy rzeczywiście jest jego lepszą wersją? Czy działa tak samo i dla kogo będzie dobrym zamiennikiem jednej z najsilniejszych substancji przeciwzmarszczkowych?

Skąd się wziął bakuchiol?

W wielkim skrócie, bo nie chcę Was zanudzać chemią, bakuchiol to botaniczny retinoid, który został znaleziony w roślinach takich jak Psoralea corylifolia  (Babći) i Otholobium pubescens. Wydobywa się go w procesie m.in. ekstrakcji ditlenkiem węgla, w stanie nadkrytycznym. Co ciekawe, jako surowiec stosuje się liście i nasiona wspomnianych roślin rosnących w Azji, Afryce i w Środkowej Europie. Nie myślcie sobie, że jest to jakaś nowość! Okazuje się, że bakuchiol stosowany był od wieków w Chinach i Indiach w leczeniu różnych chorób skóry, jak np. egzema czy też podrażnienia.

Jakie właściwości posiada roślinny odpowiednik retinolu?

Przeglądając liczne badania doczytałam, że Komisja FDA zakwalifikowała ową substancję do 1 grupy, czyli jest on bezpieczny podczas stosowania. Co jeszcze? W badaniach przedklinicznych potwierdzono jego działanie przeciwnowotworowe. Podobnie jak retinol lekko złuszcza i normalizuje, ale co ważne wnika też w głębsze warstwy skóry powodując wzrost liczby fibroblastów oraz zwiększając produkcję kolagenu i elastyny. Co za tym idzie? No przecież, skóra staje się bardziej jędrna, elastyczna, spłycają się też drobne zmarszczki mimiczne. Dodam również, iż bakuchiol działa na melanocyty, czyli komórki produkujące melaninę i może redukować przebarwienia i poprawiać koloryt skóry.

bakuchiol w kosmetykach
Bakuchiol w kosmetykach

Czy bakuchiol jest lepszą wersją od retinolu?

No właśnie, pewnie teraz zadajecie sobie to pytanie. Skoro wiemy już, że jego działanie jest podobne do retinolu to musicie też pamiętać, iż wielką zaletą bakuchiolu jest brak skutków ubocznych podczas stosowania. Ile razy aplikując kurację z retinolem pojawiło się u Was zaczerwienienie, przesuszenie, czy nawet podrażnienie skóry? Pewnie część z Was pokiwała teraz głową i odpowiedziała, o tak! Jakie to jest uciążliwe! Wyobraźcie sobie, że stosując preparaty zawierające w składzie bakuchiol te efekty uboczne nie będą miały miejsca. Czyż nie jest to dobra wiadomość? Poza tym owy zamiennik jest też świetnym rozwiązaniem dla osób, które stawiają na naturalną pielęgnację skóry. Warto o nim pomyśleć.

Kilka słów na zakończenie. Bakuchiol staje się coraz bardziej popularny. Kiedy rozglądałam się za kosmetykami, które posiadają go w składzie moim oczom ukazała się seria EcoFriendly Care od Bandi. Sama przetestowałam wszystkie preparaty Eco i potwierdzam, zero skutków ubocznych, ale za to ile świetnych efektów!

Retinol! Dla kogo?

Retinol! Dla kogo?

Jesień to idealny czas na stosowanie kosmetyków z retinolem. Czy warto go polubić? Owszem! Warto też wiedzieć jak działa, jakie ma właściwości i jak powinna wyglądać prawidłowa pielęgnacja domowa z owym magicznym składnikiem.

Magiczny retinol i jego właściwości

Na początek mała ciekawostka. Historia witaminy A to zaledwie 100 lat. Pierwszy raz opisano ją w 1913 roku, a identyfikacji chemicznej dokonano w 1930 roku. Kilka lat później odkryto jaki wpływ ma niedobór witaminy A na proces starzenia się skóry. A czy wiecie, że pierwszy raz zastosowano tę substancję w 1956 roku w celu odmłodzenia skóry, natomiast w 1999 roku do sprzedaży trafiły pierwsze kosmetyki?

Retinol co najważniejsze w czystej postaci jest jednym z najbardziej cenionych składników w preparatach pielęgnujących. Niestety w kosmetykach występuje najczęściej w formie nieaktywnej, która musi zostać aktywowana w komórkach skóry poprzez wieloetapowy proces.

Zaaplikowany na skórę ulega w większej części estryfikacji do palmitynianu retinolu, który stanowi jego formę zapasową magazynowaną w wątrobie. Musicie wiedzieć również, że aktywny metabolit, czyli kwas retinowy jest bardzo drażniący. Działa głównie wewnątrz jądra komórkowego. I to właśnie tutaj zachodzi dość skomplikowany proces stymulacji odpowiedniego fragmentu DNA, co w rezultacie usprawnia funkcjonowanie skóry.

Co się dalej dzieje? Zaczyna się proces rogowacenia naskórka dlatego zarówno struktura jak i koloryt skóry ulegają poprawie. Retinol wpływa też na naprawę kolagenu, redukuje czynność i rozmiary gruczołów łojowych, zwęża tzw. pory, a przez to wygładza i uelastycznia skórę.

Efektami działania retinolu są: likwidacja drobnych zmarszczek, zmniejszenie przebarwień, naprawa posłonecznych uszkodzeń skóry. Co ważne, te efekty pojawiają się dopiero przy długotrwałym, najlepiej wieloletnim stosowaniu, choć samo działanie zauważymy już po kilku miesiącach kuracji.

Musicie jednak pamiętać, że retinolu nie mogą stosować kobiety w ciąży oraz w okresie karmienia, dlatego nie mogą z niego korzystać również kobiety, które przygotowują się do ciąży.

Warto wiedzieć!

Retinol i jego pochodne posiadają niewielką stabilność, często powodują podrażnienie, uczucie pieczenia i napięcia skóry. Nie wolno stosować ich w słoneczne dni – przebarwienia! Na szczęście kosmetyka idzie do przodu i można już znaleźć nowoczesne preparaty, ulepszone w działaniu, o specjalnie dostosowanych cząsteczkach wykazujących największą aktywność przy minimalnym stężeniu retinolu.

Znajdzie także preparaty zawierające syntetyczne retinoidy. Jak one działają? Odnawiają i różnicują komórki naskórka, odbudowują macierze międzykomórkowe oraz działają antyoksydacyjnie. Szczególnie przydatny jest retinaldehyd, który przekształca się w skórze do kwasu retinowego. Ale uwaga, uwaga! Kosmetyków z retinoidami nie należy stosować jednocześnie z innymi preparatami, które złuszczają, wysuszają czy też silnie oczyszczają.

Dla kogo i od kiedy?

Często słyszę pytania, w jakim wieku można rozpocząć kurację z retinolem i jak długo powinna ona trwać? Najlepiej pomyśleć o wprowadzeniu tego składnika do codziennej pielęgnacji po 30 roku życia. Dermatolodzy bardzo często polecają wiek po 35-tce. Niestety czasy się zmieniają, działa na naszą skórę coraz więcej zanieczyszczeń, smog, stres, promieniowanie itp.. Jeśli zauważycie wcześniej już pierwsze oznaki starzenia nic się nie stanie, gdy sięgniecie po kosmetyki z retinolem o mniejszych stężeniach.

Kolejna ważna sprawa to czas samej kuracji. Pamiętajcie, że retinolu nie stosujemy w okresie letnim i mocniejszego nasłonecznienia. Najlepiej wprowadzić pierwsze preparaty jesienią i stosować je regularnie przez kilka miesięcy ( maksymalnie 12 tygodni i przerwa ),  by działanie miało jakikolwiek sens. Zaczynamy kurację od mniejszego stężenia i stopniowo wprowadzamy mocniejsze. Skóra musi poznać ten składnik, musi jak ja to nazywam „zaprzyjaźnić” się z retinolem. Najlepiej rozpoczynać kurację od stężenia 0,20% i stosować preparat 2 razy w tygodniu w wieczornej pielęgnacji.

Jak powinna wyglądać domowa pielęgnacja?

Preparaty z retinolem stosujemy w wieczornej pielęgnacji, po dokładnym oczyszczeniu skóry ( po demakijażu i tonizacji ). W porannej pielęgnacji nie może zabraknąć produktów silnie nawilżających, regenerujących, odżywczych i odbudowujących. Obowiązkiem są wysokie filtry UV!!!

Z czym łączyć a z czym nie?

Retinol nie lubi konkurencji w złuszczaniu takiej jak np. kwasy. Jeśli decydujesz się na pielęgnację z retinolem, bardzo ważne jest stosowanie jednocześnie kosmetyków które posiadają w składzie ceramidy, wyciąg z aloesu, panthenol, kwas hialuronowy, roślinne peptydy, glicerynę, fosfolipidy, olej jojoba, olej makadamia, olej arganowy, witaminę E, czy skwalan. Sama lubię sięgać po preparaty z retinolem, które już są uzupełnione w owe substancje. Dlatego rewelacyjnym rozwiązaniem na początek przygody z retinolem będzie jedna z moich ulubionych serii Bandi, a mianowicie Medical Anti Aging. Tu właśnie znajdziecie 4 produkty zawierające retinol w różnych stężeniach oraz substancje takie jak odżywcze oleje, witaminę C, estry cholesterolu, glicerynę czy też alantoinę i masło Shea.

BOOSTER – czyli co?

BOOSTER – czyli co?

Moje pierwsze skojarzenie z nazwą „booster” to nic innego jak zabawne imię psa. Wiem, wiem, brzmi to śmiesznie, jednak nie da się ukryć, iż coraz więcej zapożyczamy nazw z języków obcych i możemy znaleźć dziwne dla nas określenia na kosmetykach i preparatach pielęgnujących. W rzeczywistości booster to zupełnie coś innego, a dodam nawet bardzo intrygującego. Pomyślałam sobie, że warto zgłębić ten temat i sprawdzić co to takiego, jak działa booster i czy warto po niego sięgać.

Booster = doładowanie dla skóry;)

Zacznijmy od samej nazwy. Skąd się wzięła? Od angielskiego słowa „boost”, czyli doładowanie. I jeśli pójdziemy tym tropem to możemy uznać, iż kosmetyki z nazwą booster są niczym innym jak doładowaniem dla naszej skóry. Nie ukrywam znów brzmi to zabawnie, choć takie rozwiązanie jest lepsze niż imię psa. No dobra, przejdźmy teraz do konkretów.

Na rynku kosmetycznym znajdziemy już takie preparaty jak serum czy esencja. Czym więc różni się od nich booster? Skoro wiemy, że esencja jest wodnistą formą serum, ale mniej skoncentrowaną, z kolei serum ma działać na konkretne problemy skórne to znów booster powinien wzmacniać i właśnie „doładowywać” warstwę rogową naszej skóry. Co za tym idzie? Ochrona przed czynnikami zewnętrznymi, podrażnieniami czy też mikroorganizmami. To jednak nie wszystko, bo na rynku kosmetycznym znajdziemy też takie boostery, których zadaniem jest wzmacnianie działania poszczególnych kosmetyków. Jak widzicie mamy boostery o różnych zastosowaniach, a jak to wygląda w praktyce?

Boostery mogą posiadać różne formuły i konsystencje. Mogą być żelowe, wodniste czy też kremowo – żelowe. Zawsze dobieramy je do typu naszej skóry i efektów, jakie chcemy osiągnąć. Stosujemy booster po dokładnym oczyszczeniu skóry lub demakijażu, przed nałożeniem kremu, rano i/lub wieczorem. Pamiętajmy, że przeciwwskazaniem do stosowania takiego preparatu jest nadwrażliwość na jakikolwiek ze składników kosmetyku. Dlatego też warto wcześniej sprawdzić skład i przeczytać opis producenta lub dołączoną ulotkę.

Booster
Jeden z moich ulubionych boosterów!

Co nam daje Booster?

I tutaj wrócę na chwilę do anatomii naszej skóry. Nie łapcie się za głowę, bo nie będę rzucała trudnych nazw. Musicie jednak wiedzieć, że najbardziej zewnętrzną częścią naszej skóry jest naskórek, a on składa się z wielu warstw, w tym właśnie z warstwy rogowej, o którą ma zadbać booster. To właśnie ta warstwa jest zawsze najbardziej narażona na działanie czynników zewnętrznych i warto o nią w odpowiedni sposób dbać, ale też ją wzmacniać od zewnątrz. Dlatego booster może okazać się świetnym rozwiązaniem. Jednym z moich ulubionych preparatów tego typu jest koncentrat nawilżający z czystym kwasem hialuronowym, czyli Bandi Boost Care. Zapytacie dlaczego? No oczywiście ze względu na działanie samego kwasu, który wiąże wodę w naskórku i przez to też nie pozwala jej zbyt szybko z niego uciekać. A co za tym idzie? Nawilżenie, napięcie skóry, wygładzenie. Same plusy!

W ofercie Bandi znajdziecie jeszcze inne boostery. Polecam Wam zapoznać się z ich składem, substancjami aktywnymi i działaniem. Booster to świetne uzupełnienie naszej codziennej pielęgnacji i coś zbawiennego dla naszej skóry.

Pielęgnacja po lecie. Porady dla pełnej regeneracji

Pielęgnacja po lecie. Porady dla pełnej regeneracji

Słońce, plaża, morska bryza, uśmiech i piękna opalenizna. To, co poprawia nam samopoczucie niestety nie działa korzystnie na naszą skórę. Długotrwałe opalanie, kąpiele w słonej wodzie, wiatr czy piasek mogą przyczynić się do jej przesuszenia, podrażnień a nawet przebarwień. Jak powinna wyglądać pielęgnacja po lecie? Od czego zacząć?

Regeneracja skóry po wakacjach – od czego zacząć?

Po pierwsze pielęgnacja po lecie musi skupiać się wokół oczyszczanie i złuszczanie. Dzięki tym prostym zabiegom pozbędziemy się martwego naskórka, odświeżymy cerę, usuniemy zaskórniki i zniwelujemy drobne przebarwienia posłoneczne. Możliwości działania mamy wiele. Domowe sposoby to peelingi dobrane do typu skóry: drobno i średnioziarniste, enzymatyczne czy też kwasowe. Możesz postawić na poprawiające koloryt maski, które łączą w sobie właściwości złuszczające z regenerującymi.

A może udać się do profesjonalnego salonu kosmetycznego?

Ważną rolę w poprawie kondycji skóry po lecie odgrywają profesjonalne zabiegi w salonach kosmetycznych i gabinetach medycyny estetycznej. Kosmetyczka, kosmetolog czy lekarz dobiorą do typu i stanu twojej skóry odpowiednie substancje aktywne, dzięki którym pozbędziesz się przebarwień, ale też odbudujesz, odnowisz a nawet odżywisz skórę. Polecam szczególnie zabiegi oczyszczające jak kawitacja, mikrodermabrazja i oksybrazja, zabiegi z wyższymi stężeniami kwasów, czy wszelkie mezoterapie i infuzję tlenową oraz lasery.

Nawilżanie skóry – najważniejsze w pielęgnacji cery po lecie!

Bez względu na to, jaki typ skóry posiadasz nawilżaj, nawilżaj i jeszcze raz nawilżaj. Po wakacjach skóra będzie chciała pić, a Ty musisz o to zadbać zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz. Dlatego też postaw na preparaty nawilżające, w których składzie znajdziesz masło Shea, kwas hialuronowy, witaminy czy kojący D-panthenol oraz alantoinę. Wypijaj conajmniej 2 litry wody dziennie. Pomyśl także o nawilżaniu powietrza w pomieszczeniu, w którym przebywasz. A jeśli szukasz dla siebie odpowiednich produktów nawilżających polecam szczególnie serię Hydro care oraz Anti – dry.

Odżywienie skóry – popraw kondycję cery!

Czas na odbudowę i odżywienie skóry. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie zniszczenia w naszej skórze powoduje promieniowanie UV. Zapewne wiesz o fotostarzeniu, ale dołóżmy do tego jeszcze przebarwienia czy też zachwianą ochronę hydrolipidową naszej skóry. Dlatego też kolejnym krokiem w pielęgnacji cery po lecie, zaraz po oczyszczaniu, złuszczaniu i nawilżaniu powinna być odbudowa naturalnego płaszcza ochronnego skóry, zadbanie o prawidłowy mikrobiom oraz dostarczenie odżywczych substancji. I tutaj działaj preparatami, które w składzie posiadają witaminy A, E, C. Sięgaj po antyoksydanty, wyciągi roślinne, trehalozę, probiotyki.

Na szczególną uwagę zasługuje strefa wokół oczu, bo tutaj najszybciej zauważysz przesuszenie, ale i pierwsze zmarszczki. Zafunduj skórze zastrzyk nawilżenia, jak i odżywienia. Postaw na kuracje i maski całonocne, które w swoich
formułach będą zawierały witaminy A, E, C, masło Shea, kwas hialuronowy, glicerynę, czy kolagen.

Filtry UV – nie możesz o nich zapomnieć!

Mimo tego, iż jesteś już po wakacjach nie rezygnuj ze stosowania filtrów UV, zwłaszcza jeśli podejmiesz działania złuszczające lub też rozpoczniesz silniejsze zabiegi, dzięki którym pozbędziesz się przebarwień. Pamiętaj, że usuwając starsze warstwy naskórka odkrywasz młodszą skórę, a ona jest szczególnie podatna na promieniowanie. Dlatego chroń ją przed szkodliwym działaniem UV. Stosuj filtry z wysokim SPF przez cały okres trwania kuracji z kwasami oraz zabiegów w salonach kosmetycznych i gabinetach medycyny estetycznej!